Podejmując ryzyko gry giełdowej oczekujemy przede wszystkim zysku i to zysku powyżej stopy zwrotu z produktów oszczędnościowych. Rozumiemy też, że strata może się zdarzyć i wstępnie godzimy się na to. Jednak ta przewidywana gotowość do akceptacji straty nie oznacza braku żalu i bólu, gdy czarny scenariusz się zrealizuje. Myślę, że najlepszym sposobem, by sobie tego oszczędzić jest przestawienie pogoni za zyskiem na dbałość o własne pieniądze, czyli w pierwszej kolejności
Ograniczanie ryzyka
Wymaga tego choćby szacunek do pracy włożonej w zgromadzenie kapitału. Z drugiej strony można powiedzieć, że tylko prawidłowo traktowany kapitał będzie w zgodzie ze swoja naturą przyrastał. Wiem, że to trochę nietypowe odwołanie. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, iż początkujący inwestorzy zbyt często zapominają o uniwersalnych prawach wszechświata. W przyrodzie zaś podstawowym celem każdego bytu jest przetrwanie, dopiero później rozwój. To samo dotyczy inwestowania na giełdzie. Roztrwonisz kapitał – wypadasz. Kropka.
Dochodzimy zatem do pytania: W jaki sposób inwestor powinien dbać o swoje pieniądze? Jak najlepiej to robić? Jedną z metod polecanych w literaturze jest ilustrowana zasadą
Nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka.
Dywersyfikacja
Polega na tym, że dzieli się kapitał na kilka części i angażuje je w różne aktywa. Prawdopodobieństwo straty na wszystkim jest przecież znacząco mniejsze, niż przy wyborze jednego waloru. Skład portfela inwestycyjnego dobiera się wtedy zależnie od osobistych preferencji i przyjętej strategii. Można mieć tam np.: tylko akcje polskich spółek, akcje i kontrakty albo obstawiać różne rynki, czy sektory gospodarki.
W praktyce czai się tu jednak pewna pułapka. Nie trudno zauważyć, że znaczenie ma wielkość kapitału, którym dysponujesz. Jeśli części będzie za dużo może się okazać, że trudno Ci wszystko ogarnąć albo zwyczajnie nie stać Cię na jakiś upatrzony walor i zrealizowanie założeń portfela stanie się problematyczne.
Drugie pytanie dotyczy funkcji jaką dywersyfikacja ma spełnić. Rzeczywiście ryzyko rozłożone na kilka walorów jest potencjalnie mniejsze, ale czy to w jakikolwiek sposób realnie zabezpiecza portfel przed stratą? Czy chroni przed dyktowanymi emocjami, a nie zawsze racjonalnymi reakcjami inwestora? Czy wreszcie wiesz ile konkretnie ryzykujesz? Tylko nie mów, że wszystko, bo odrobiłaś pierwsza lekcję i wchodzisz z pieniędzmi, które potencjalnie możesz stracić.
Wobec takich wątpliwości wydaje się, że właściwsze jest podejście Van Tharpa, który wyraźnie rozróżnia dywersyfikację od zarządzania kapitałem i w kontekście ograniczania ryzyka sugeruje raczej koncentrowanie uwagi na zarządzaniu wielkością pozycji, ale to już temat na kolejny wpis. Nie chcesz go przegapić? Zapisz się na mój Newsletter.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis daj mi znać klikając serduszko poniżej lub zostaw komentarz. Będzie mi bardzo miło jeśli podzielisz się powyższym tekstem z innymi.